mieszkanie modernistyczne salon

Modernistyczne mieszkanie w Krakowie

Nie jest łatwo rozplanować 47 metrów tak, żeby uzyskać „efekt przestronnego wnętrza”. Starałem się maksymalnie wykorzystać „wspólne miejsca”, zoptymalizować miejsca dedykowane tylko jednemu pomieszczeniu. Salon, kuchnia i jadalnia są więc jedną, dużą, wspólną przestrzenią. Metamorfoza tego mieszkania była wyzwaniem nie tylko dla przestrzeni, ale też dla stylu. Efekt – naszym zdaniem – wow 🙂

Metamorfoza dotyczyła starego małego mieszkanka w pięknej niemal stuletniej dzielnicy Krakowa. Urocza mała kamieniczka przy pięknej ulicy. W czasach, kiedy powstał ten budynek, ulica nosiła nazwę Reichstrasse, a trochę później od 1946 roku – ul. 18 Stycznia. Dopiero w 1991 roku została przemianowana na ul. Królewską. Ten projekt jest dla mnie wyjątkowy. Inwestorka obdarzyła  mnie ogromnym zaufaniem.  I dała mi mnóstwo wolności i decyzyjności przy tej metamorfozie. A co za tym idzie – miałem z tego furę frajdy 🙂 

Chciałem oddać klimat tych czasów, krakowskiego modernizmu, który w Krakowie zostawił po sobie piękne wspaniałe budynki. Ot, takie małe modernistyczne mieszkanie w Krakowie.

Szukałem mebli, które byłyby autentyczne, ale nie trąciłyby myszką, a nie nie straszyły swoim wyglądem. Znalazłem wspaniałe miejsce, Mebli Czas niedaleko Krakowa, w którym przemiła dziewczyna odnawia takie właśnie stare perełki i daje im nowe życia. Tak udało się znaleźć do projektu trzy komody.

Modernizm to też nowoczesna grafika. Nowoczesna – jak na tamte czasy oczywiście. Kilka plakatów Bauhausu (to rzecz jasna kopie, ale przyjechały do nas z samej Kopenhagi) komponuje się z nowocześniejszymi grafikami. Proste linie, ostre kolory, konstruktywizm i geometria. A to wszystko na przepięknej ścianie w kolorze szarego granatu. Chciałem, żeby salon miał charakter, żeby był inny, odważny, z pazurem. Nie chował się za szarościami czy beżami, ale był odważny i zdecydowany – jak modernizm. Stąd kolor. Dużo koloru. Dużo kontrastu. Na pewno najmocniejszym akcentem salonu jest niebieska ściana. Nie było łatwo znaleźć ten odcień niebieskiego. Chciałem, żeby dobrze komponował się zarówno z zielenią kwiatów, jak i z musztardową sofą oraz miętową ścianą naprzeciw.  Ostatecznie wybraliśmy kolor NCS S 4030-B marki Flugger.

Sypialnia jest zupełnie inna. Jest przeciwwagą do pełnego życia i energii salonu. Monochromatyczne wnętrze, utrzymanie w kolorach ziemi, miętowa ściana, zielone dodatki, ratan, jasne drewno.  Czyli odpoczynek, spokój i ukojenie. Tutaj unikałem jakichkolwiek kontrastów, szukałem materiałów i kolorów, które są jak najbliżej natury. Najmocniejszym akcentem jest właśnie miętowa ściana i wspaniałe lustro w drewnianej ramie z gałązek. I zaskakująco oba pomieszczenia w mieszkaniu komponując się w jedną zgrabną całość. Jakimiś „nitkami” łączącymi oba pomieszczenia są – miętowy kolor na ścianie oraz kształt mebli – prostych, na wysokich nogach.

W czasie metamorfozy tego mieszkania najważniejsza była funkcjonalność. Małe mieszkanie wymaga bardzo racjonalnych rozwiązań, ogromu pomysłowości i mnóstwa kompromisów.

W kuchni, mimo niewielkiej przestrzeni, postawiłem sobie za cel wygospodarowanie jak największej ilości miejsca na blatach i w szafkach. Proste fronty szafek pozbawione podziałów i sięgające do samego sufitu sprawiły, że całość jest spokojna i naprawdę bardzo, bardzo pojemna. Nie udałoby się tego osiągnąć, gdyby nie jedna bardzo ważna zmiana – umiejscowienie lodówki. W tej małej kuchni umiejscowiłem dużą lodówkę, której zupełnie nie widać. Jest zabudowana w boku szafy w korytarzu. Widać to dobrze na planach, zobaczcie. Podobnie w łazience – funkcjonalność ponad dekoracyjność. Nawet najpiękniejsza łazienka nie będzie wyglądać dobrze z butelkami czy kosmetykami rozrzuconymi po blatach. Na tych kilku metrach kwadratowych zmieściliśmy aż 3 szafki – nad pralką, nad toaletą i pod umywalką.  Natomiast w całym mieszkaniu najważniejszym i największym miejscem do przechowywania jest ogromna szafa, która jest jednocześnie ścianą salonu. Udało się ją wpisać w plan mieszkania w taki sposób, że jest prawie niewidoczna. Przy metamorfozach małych mieszkań ważne są inne aspekty niż w projektach dużych mieszkań, które możesz zobaczyć tutaj. Zachęcam 🙂

I na koniec… dodatki. Szalenie ważne moim zdaniem, bo one uwiarygadniają całą koncepcję. To one tworzą klimat modernistycznego wnętrz . To taka kropka nad „i”.

Lampa Simig – londyńskiej ciekawej firmy – (wbrew pozorom wcale nie jest droga, zobaczcie sami) kapitalnie wpisuje się w ten modernistyczny klimat. Stolik kawowy, którego szukałem bardzo długo, mały, ale cudownie zgrabny. Maszyna do pisania nadaje mieszkaniu fajnego „retro klimatu”. To prawdziwa, o dziwo, działająca maszyna. Plakaty są mocnym elementem i determinują odbiór wnętrza. Nie jeden gdzieś nieśmiało wiszący na ścianie z boku, ale cała kompozycja. Bardzo ważne są też rośliny. Duże, wysokie, stojące na podłodze, na komodach. Od samego początku wiedziałem, że to mieszkanie potrzebuje roślin. Dużo zielonego. Dużo życia. Dużo radości.